Bez zwycięstwa w Proszowicach

Nowa PROSZOWIANKA Proszowice – ORZEŁ Piaski Wielkie 1:1 (1:1)

0:1 Mateusz Ciesielski 16’

1:1 Kamil Wąsowicz 32’

PROSZOWIANKA: Zawartka – Nowakowski, Wasilewski, Gorczyca (58’ M. Przeniosło), Woźniak, Kaczor (84’ Wrona), Polański, Wilk, A. Przeniosło, M. Bździuła, Wąsowicz.

ORZEŁ: Makowski – Michura, Uwakwe, Jurek, Kret, Kądziołka (58’ Nwachukwu), Ł. Feret (87’ Kociołek), Sulima, Krok (89’ M. Feret), Wcisło (79’ Tatarski), Ciesielski.

Żółte kartki: Nowakowski, Gorczyca, Kaczor, Wrona, Wąsowicz, Polański (Proszowianka) – Krok, Wcisło, Jurek, Kret oraz II trener Robert Nowak (Orzeł).

Sędziowała Sylwia Biernat z Krakowa.

Seria remisów Orła wydaje się nie mieć końca. Wyjazdowy pojedynek z Proszowianką ponownie zakończył się wynikiem nierozstrzygniętym.

Scenariusz tego meczu można było przewidzieć. Drużyna Proszowianki, której trenerem jest były wieloletni szkoleniowiec Orła Marek Holocher, chciała szybko objąć prowadzenie. Orzeł przyjmował ataki gospodarzy na własnej połowie i czekał na okazję do zadania ciosu. Taka okazja nadarzyła się w 16. minucie. Mateusz Ciesielski otrzymał podanie w polu karnym stojąc tyłem do bramki. Odwrócił się i oddał strzał, po którym piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka i wylądowała w bramce gospodarzy.

Wyrównanie padło szesnaście minut później i było efektem błędu po prawej stronie obrony Orła. W pojedynku jeden na jeden lepszy był zawodnik gospodarzy Rafał Woźniak, który po opanowaniu piłki, płasko dośrodkował w pole karne. Tam w gąszczu nóg piłka trafiła na czubek buta Kamila Wąsowicza i wylądowała w bramce Orła, tuż przy dalszym słupku.

W drugiej części gry więcej sił zachowali zawodnicy Orła i to oni częściej gościli na połowie przeciwnika. Gospodarze ograniczali się do kontrataków. Po jednym z nich ładnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Adam Przeniosło. Jednak obrona Huberta Makowskiego była jeszcze ładniejsza. Młody golkiper Orla w pięknym stylu skierował na rzut rożny piłkę zmierzającą w okienko bramki.

Najlepszą okazje na zdobycie zwycięskiego gola miał Ifeanyi Nwachukwu. Napastnik Orła, mając przed sobą tylko pustą bramkę, minął się z piłką po płaskim dośrodkowaniu z prawej strony.

W całym meczu, zawodnicy obu drużyn i drugi  trener Orła otrzymali w sumie aż 11 żółtych kartek. Czy mecz był  tak ostry? Nie. Kartki to konsekwencja nerwowości na boisku, którą wprowadziła swoimi niezrozumiałymi decyzjami sędzina, Pani Sylwia Biernat z Krakowa.

marber